REKLAMA
Automatycznie wyświetlimy artykuł za 10 sekund
Przejdź do artykułu
Reklama
Reklama
Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 28-10-2014
fot. Tadeusz Poźniak
Jednego głosu zabrakło, by do porządku obrad wtorkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa został wprowadzony projekt uchwały, powstały z inicjatywy prezydenta Tadeusza Ferenca, a dotyczący nazwania budowanego właśnie najdłuższego mostu w Rzeszowie imieniem Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego premiera po przełomie w 1989 r. Radni głosowali tę sprawę dwukrotnie.
Z sugestią dotyczącą upamiętnienia na trwałe Tadeusza Mazowieckiego w Rzeszowie wystąpił w niedzielę, podczas spotkania w Ratuszu, prezydent RP, Bronisław Komorowski. Już w poniedziałek prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc miał gotowy projekt uchwały w sprawie nadania imienia pierwszego premiera wolnej Polski budowanemu właśnie mostowi na Wisłoku, największemu w mieście (jego pylon będzie miał 110 m wysokości, a długość mostu wyniesie 460 m).
Za wprowadzeniem projektu uchwały do porządku obrad głosowało 12 z 24 radnych (tyle liczy Rada Miasta po śmierci Antoniego Kopaczewskiego), podczas gdy potrzebne do tego były głosy 13 radnych.
ZOBACZ TAKŻE
Reklama
Propozycję prezydenta poparły kluby Rozwój Rzeszowa, SLD i PO. – Projekt uchwały, zgłoszony przez prezydenta Ferenca, to odpowiedź na niedzielną sugestię prezydenta Bronisława Komorowskiego – powiedziała nam Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu radnych PO. Jej zdaniem, sprawa była oczywista, bo Tadeusz Mazowiecki był najwybitniejszym polskim premierem po 1989 r. – Można było dyskutować, czy nazwać jego imieniem most, czy np. wybudować mu pomnik. Ale trudno dyskutować w momencie, kiedy padła już propozycja prezydenta Rzeszowa, że to powinien być most – stwierdziła szefowa klubu PO.
- Mamy wspaniały czas, 25-lecie zmian – tłumaczy Wiesław Buż, szef klubu radnych SLD. – Tadeusz Mazowiecki był twórcą nowej jakości w polityce, a jego gruba kreska przyczyniła się do tego, że można było spokojnie ten czas przetrwać. Obiekt, który miałby nosić imię Tadeusza Mazowieckiego, jest symboliczny, duży, postać pierwszego premiera nietuzinkowa, więc poparliśmy wniosek prezydenta Ferenca.
Przeciw wprowadzaniu projektu uchwały do porządku obrad głosowali radni PiS. – Nie można ad hoc podejmować decyzji w kwestiach nazewnictwa – uzasadnia Jerzy Cypryś, szef klubu PiS. – Tadeusz Mazowiecki ma swoje miejsce w historii Polski, dlatego tym bardziej uważam, że ogromnym nietaktem jest taki styl wprowadzania tej sprawy przez pana prezydenta Ferenca. Poza tym, mostu jeszcze nie ma, uchwała ma charakter intencyjny. A co będzie, jak go nie wybudujemy? O nadaniu imienia jakiejś inwestycji powinno się mówić wtedy, gdy jest ona oddana.
- Jest mi przykro, że radni PiS zachowali się tak, jak się zachowali – ripostuje Czesław Chlebek, szef klubu radnych Rozwój Rzeszowa. – W tym momencie wzięła górę polityka.
Od głosu wstrzymała się Marta Niewczas, działaczka Twojego Ruchu, radna niezależna, kandydatka na prezydenta Rzeszowa zgłoszona przez komitet Aktywny Rzeszów. Niewczas podkreśla, że to nie było głosowanie przeciw osobie Tadeusza Mazowieckiego, ale przeciw trybowi forsowania tej sprawy przez prezydenta Ferenca, będącemu „przedwyborczym PR-em”. – Pisanie takich wniosków na kolanie jest nieeleganckie – powiedziała nam radna. – Uważam, że Tadeusz Mazowiecki zasłużył na upamiętnienie – pomnik bądź ulicę – w centrum miasta. A most powinien być może nosić imię Antoniego Kopaczewskiego, wielkiego Polaka i rzeszowianina (pierwszy lider regionalnej „Solidarności” i radny miejski od 20 lat zmarł 2 sierpnia br. – przyp. aut.).
Reklama
Zdaniem Marty Niewczas, wynik głosowania był lekcją pokory i demokracji dla prezydenta Rzeszowa. Nawiązując do spotkania z prezydentem Komorowskim w Ratuszu, stwierdziła, że nie można – tak jak Tadeusz Ferenc – meldować głowie państwa, że „rozkaz będzie wykonany”, a potem liczyć na to, że radni się temu podporządkują.
Kiedy wydawało się, że temat jest zamknięty, radny Waldemar Wywrocki (Rozwój Rzeszowa), który spóźnił się na sesję i nie brał udziału w głosowaniu, zgłosił wniosek o jego powtórzenie. Wbrew głosom, że jest to psucie prawa, wniosek o wprowadzenie projektu uchwały do porządku obrad został poddany pod głosowanie po raz drugi. I tym razem zabrakło jednego głosu, by go wprowadzić na sesję.
Wywrocki w rozmowie z nami tłumaczy swoje spóźnienie przedłużeniem się porannego spotkania związanego z wykonywanym przez niego mandatem radnego. – Nie spodziewałem się, że przy wprowadzaniu do porządku obrad punktu związanego z osobą tak zasłużoną dla kraju, będą budowane takie barykady – stwierdził radny. Dlatego uznał za słuszne wytłumaczenie się ze swojego spóźnienia i złożenie wniosku o ponowne głosowanie.
- Brak mi słów na to, co się stało – komentuje Wywrocki wynik powtórnego głosowania. – Mam nadzieję, że jeszcze w tej kadencji uda się tę uchwałę przyjąć.
Zapytaliśmy radnego, co się stało, że – nawet przy jego obecności – drugie głosowanie przyniosło identyczny wynik jak pierwsze. Zdaniem Wywrockiego, stało się tak dlatego, że inaczej zagłosował przewodniczący Rady Miasta Andrzej Dec (PO). Dec, który prowadził wtedy obrady, potwierdza, że w drugim głosowaniu wstrzymał się od głosu. – Zrobiłem to ze względu na tryb postępowania w tej sprawie – tłumaczy. – Przepisy nie mówią, że nie można głosować drugi raz, więc zarządziłem powtórne głosowanie, ale ponieważ uważałem, że nie powinniśmy tego robić, bo jest to psucie mechanizmów demokratycznych, wstrzymałem się od głosu.
Reklama
- Źle się stało, tym bardziej, że dziś przypada rocznica śmierci Tadeusza Mazowieckiego i jego imieniny – ubolewa Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. – Na pewno tej sprawy nie odpuścimy.
Reklama
KRAJ
ŚWIAT
Reklama
Rozwiń
