REKLAMA
Automatycznie wyświetlimy artykuł za 10 sekund
Przejdź do artykułu
Reklama
Reklama
Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 20-01-2015
od lewej: Wojciech Buczak, Marcin Fijołek
Czy Wojciech Buczak, obecny wicemarszałek województwa, powalczy w 2018 r. o prezydenturę w Rzeszowie? Buczak odpowiada, że jeżeli postanowią tak władze statutowe PiS, to nie odmówi. Ale dodaje jednocześnie, że dyskusja na ten temat jest zdecydowanie przedwczesna. A także, iż możliwe są inne rozwiązania.
Skąd te rozważania? Zaczęło się od wywiadu, jakiego marszałek Władysław Ortyl udzielił „Gazecie w Rzeszowie”. Mówił w nim o potrzebie wykreowania w stolicy województwa lidera PiS, który w 2018 r. mógłby się ubiegać o prezydenturę w Rzeszowie. W tym kontekście wspomniał o obecnym działaczu samorządowym, który w jesieni mógłby wystartować do Sejmu, a za prawie 4 lata – na prezydenta Rzeszowa. Dziennikarka skojarzyła te dane właśnie z Buczakiem.
- Od wielu lat nie snuję planów na przyszłość dotyczących swojej osoby, tylko oddaję się do dyspozycji – tłumaczy wicemarszałek, zapytany o ten wywiad swojego szefa. – Tak było w „Solidarności” i od niedawna w samorządzie. To, że jestem wicemarszałkiem, nie było elementem jakiegoś planu na zrobienie kariery. Ale skoro padają pytania, to odpowiadam: jestem do dyspozycji szefów ugrupowania, z którym jestem związany. Jeśli gremia kierownicze PiS uznają, że jest potrzeba, bym podjął się jakiejś funkcji, to nie odmówię.
ZOBACZ TAKŻE
Reklama
Czy PiS przystępuje do realizacji planu wykreowania lidera, który „odbiłby” Rzeszów podczas następnych wyborów samorządowych? Buczak uważa, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Jego zdaniem, kolejne zwycięstwa Tadeusza Ferenca to splot wielu czynników, w tym także jego pozytywnych działań.
- Jestem przekonany, że w Rzeszowie PiS mógł wygrać wybory, gdyby inaczej podchodził do nich w przeszłości – uważa wicemarszałek, od razu zastrzegając, że nie chce zatrzymywać się na przeszłości, tylko rozmawiać o przyszłości. – Jest potrzeba przedstawienia pozytywnego programu tego, co w Rzeszowie można zrobić lepiej i więcej, szanując to, co dotychczas zrobiono dobrze – uważa Buczak. – I moje ugrupowanie taki program działań w tych wyborach przedstawiło.
Wicemarszałek przypomina, że wybory samorządowe dopiero niedawno się odbyły i dyskusja o kolejnych jest zdecydowanie przedwczesna. Przyznaje jednak, że odkąd zakończył w swoim życiu rozdział działacza związkowego, może więcej czasu poświęcić na analizę problemów miasta. Zaznacza przy tym: - Czy taka propozycja, abym kandydował na prezydenta Rzeszowa, się pojawi – nie wiem. Gdybamy ze zbyt dużym wyprzedzeniem.
I powtarza: - Jeśli władze statutowe PiS uznają, że powinienem kandydować, to nie będę odmawiał.
Podkreśla także, że możliwa jest inna opcja, którą zresztą PiS od jakiegoś czasu realizuje: - Oprócz mojego są także inne nazwiska -ludzi młodych, którzy mają propozycje, energię, chęć do działania. Przykład Stalowej Woli (gdzie prezydentem został 29-letni działacz PiS, Lucjusz Nadbereżny – przyp. aut.) pokazuje, że warto sięgać po ludzi młodych, którzy dotąd szerzej nie zaistnieli. Ja się do młodych już nie zaliczam, choć podobno zawsze jest się młodym, gdy się robi coś po raz pierwszy.
Reklama
Słowa Buczaka wskazują, że możliwy jest także taki wariant, iż PiS może postawić np. na młodego Marcina Fijołka, obecnie szefa klubu tej partii w Radzie Miasta Rzeszowa.
Czy to też „gdybanie ze zbyt dużym wyprzedzeniem”, czas pokaże.
Reklama
KRAJ
ŚWIAT
Reklama
Rozwiń
