O sobie:
Absolwentka Prawa oraz Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. W tym roku ukończyła Akademię Młodych Dyplomatów. Trenerka umiejętności miękkich. Mieszkała w Stanach, Turcji, Włoszech i Belgii. Miłośniczka książek na papierze, przeciwniczka ignorancji. Nosicielka nieuleczalnego Syndromu Starszej Siostry.
O blogu:
Porcja dobrych porad na początek tygodnia, czyli Savoir Vivre w wersji blogowej. Jeśli mają Państwa jakieś pytania związane ze współczesną etykietą, proszę pisać na adres: skmazur@biznesistyl.pl. Na pytania czytelników postaram się odpowiedzieć na łamach blogu.
Dziadek konserwatysta, bratanica feministka, czyli jak przetrwać rodzinny zjazd
Dodano: 24-12-2012
Święta to czas radości, miłości i przebaczenia. Wizyty u najbliższych czy goszczenie ich nie mogą być związane z poczuciem obowiązku czy winy względem rodziny. Należy zatem unikać marudzenia, gderliwości oraz dąsania się. Dla wielu to jedyna możliwość spotkania się z rodziną w ciągu roku. Trzeba zatem uczynić jak najwięcej, by okres ten był magiczny i niezapomniany.
Rodzina podzielona niczym parlament
Przez wzgląd na wyjątkowo turbulentny politycznie rok (jak każdy od 1989), o uniknięcie rozmów dotyczących bieżącej sytuacji będzie wyjątkowo trudno. W wyznaczeniu zasad dyskusji decydujący głos należy do gospodarzy.
Opcja pierwsza: Polska jest krajem demokratycznym, każdy ma zatem prawo do wyrażania swoich opinii i kwestionowania poglądów innych. Opcja ta sprawdzi się jeśli wszyscy goście są osobami kulturalnymi, przestrzegającymi podstawowych zasad dyskusji oraz zawsze mającymi na względzie szacunek dla odmiennych poglądów.
Opcja druga: Polityka nie musi oznaczać polaryzacji. Można zaproponować debatę na temat idei, a nie polskich parlamentarzystów i dodatkowo uzgodnić, że każdy będzie starał się powiedzieć coś konstruktywnego także o idei zupełnie mu odległej.
Opcja trzecia: dla gospodarzy totalitarnych, którzy na wstępie zaznaczą, że święta to okres radości i pokoju, stąd przy stole rozmawia się o wszystkim oprócz polityki.
Dylematy młodych (i nie tylko) małżeństw
Narzeczeni jeszcze przed ślubem powinni planować gdzie będą spędzać święta. Neutralna wydaje się opcja naprzemienna. Jeśli jednak obie rodziny mieszkają blisko siebie z pewnością obu będzie zależało na tym, aby ugościć małżonków – szczególnie tych z krótkim stażem – wtedy wystarczy odpowiednio ustalić godziny kolacji. Sytuacją wyjątkową jest chory dziadek lub rodzic, dla których święta mogą być ostatnią możliwością spotkania się w rodzinnym gronie. Podobnie jest z bliską rodziną, która na co dzień mieszka za granicą lub rodzeństwem, które właśnie podczas świąt przedstawi rodzinie swoje najmłodsze dziecko. We wszystkich trzech przypadkach wybór miejsca celebracji Bożego Narodzenia powinien być oczywisty.
„Obyś cudzych dzieci nie-wychowywał”
Pociechom można zorganizować oddzielny stolik. Jeśli mamy do czynienia z nastolatkiem (umownie można przyjąć, że jest nim już gimnazjalista) można go posadzić z dorosłymi. Jeśli mamy do dyspozycji jeden stół, to należy pamiętać o posadzeniu dzieci przy rodzicach, którzy najlepiej wiedzą jak reagować na potrzeby maluchów.
Na koniec drażliwa kwestia strofowania. Rodzice przed wyjściem powinni porozmawiać z latoroślami o zasadach panujących w domu gospodarzy, którzy nie tolerują wrzasków, zamęczania ich psa czy zaglądania do sypialni. Odwracając sytuację, nie każdy życzy sobie, aby zwracać uwagę jego dzieciom. Dlatego przy pobudzonych maluchach należy się wykazać niezwykłym taktem i delikatnością. Gospodarz może zapewnić najmłodszym gościom rozrywkę w postaci kolorowanek, gier planszowych czy w ostateczności „Harrego Pottera” na dvd.
Familia czy przyjaciele?
Tytuł tekstu jednoznacznie wskazuje odpowiedź. Bycie członkiem rodziny polega także na uwzględnianiu potrzeb innych i rezygnowaniu z przyjemności własnych. Można oczywiście wybrać chatkę w górach czy egzotyczne wyspy, ale czy taki „urlop” od rodziny jest wart wysłuchiwania wyrzutów przez następną dekadę? Jeśli jest coś co wyjątkowo nas drażni i powoduję, że o Wigilii myślimy niechętnie już w adwencie (np. pytanie o zamążpójście lub wnuka) można uprzedzić, że jedno takie pytanie, a w przyszłym roku najbliżsi dostaną pocztówkę z palmą kokosową a nie betlejemską stajenką.
Zdarzają się jednak sytuacje wyjątkowe, jak na przykład „świeży” rozwód czy utrata kogoś bliskiego. Jeśli w tym okresie niczyje towarzystwo nie jest w stanie pomóc, należy grzecznie przeprosić gospodarzy, bez wnikania w szczegóły podać powód nieobecności oraz przekazać pozdrowienia dla pozostałych gości. Osoby najbliższe z pewnością zrozumieją i wstrzymają się od niegrzecznych komentarzy.
Na koniec kilka uwag dla przyjmujących i odwiedzających.
Jako gospodarz
Przede wszystkim należy pamiętać, że nastrój gospodarza przenosi się na gości. Warto być przygotowanym, uśmiechniętym i stawiać swoich gości na pierwszym miejscu. Jeżeli obiad świąteczny jest organizowany na podstawie rotacji, nie można dać odczuć, że wysiłki są wymuszone i wynikają z poczucia odpowiedzialności. Bez obaw można poprosić najbliższych o przygotowanie łatwego deseru czy sałatki.
Jako gość
Po pierwsze, zawsze należy być punktualnym.
Po drugie, nigdy nie można zapominać o skromnym podarunku dla gospodarzy. Wspomniany wcześniej deser czy sałatka są miłym gestem pokazującym, że w żadnym przypadku nie chcemy przyćmić umiejętności kulinarno-organizacyjnych gospodyni, a jedynie okazać swą wdzięczność i poczucie więzi. Jeśli wiadomo, że na stole pojawi się alkohol, warto przynieść ze sobą butelkę wytrawnego trunku.
Po trzecie, należy zaoferować swoją pomoc gospodarzom. Jeśli tylko zauważy się u nich objawy paniki trzeba zareagować szybko, aczkolwiek dyskretnie. Jeśli odmówią – bezwzględnie trzeba się wycofać, pamiętając o tym, że narzucanie się nigdy nie jest mile widziane (zasada ta dotyczy się przede wszystkim teściowych).
Po czwarte, nie należy komentować sposobów działania gospodarza. Można mieć własne rytuały, które dobrze sprawdzają się od lat, ale jako goście świętujmy na warunkach gospodarzy (ta zasada również dotyczy teściowych).
Po piąte, jeśli gospodarze zachęcają do śpiewania kolęd czy wspólnych gier należy chętnie dołączyć. Osoby przypominające dicekensowskiego Scrooge’a powinny zaszyć się w ciemnej norze i pozostać w niej do Nowego Roku.
A już przed Sylwestrem „Bąbelki bąbelkami, czyli o alkoholu generalnie”























