O sobie:
redaktor naczelna magazynu VIP Biznes&Styl, dziennikarka i publicystka od 14 lat związana z mediami. Zakochana w górach ( jak można mieszkać na nizinach!), entuzjastka Podkarpacia (to naprawdę piękny region z potencjałem), która od zawsze marzy o zamieszkaniu na Podhalu albo chociaż na Pogórzu Strzyżowskim (te widoki za oknem! bezcenne!), a ciągle mieszka w Rzeszowie.
O blogu:
Blog o wszystkim, co nadaje życiu smak. O polityce, która jest fascynująca, a zwykle irytuje. O odkrywaniu świata daleko i blisko. O ludziach, którzy mnie fascynują, inspirują i leczą z lenistwa. O wszystkim co ważne, czyli w równym stopniu o kryzysie ekonomicznym, kłótniach politycznych, nowych torebkach, magii biegania, czytania gazet i nigdy ani słowa o gotowaniu.
Zarobić i rozdać 400 mln zł
Dodano: 20-12-2012
Gdy kilka dni temu obejrzałam w telewizji film dokumentalny o Czerneckim i jego fundacji, myślałam o tym cały wieczór. Podobne opowieści zwykle poprawiają mi humor na co najmniej kilka dni i pozwalają się unosić te przysłowiowe kilka centymetrów nad ziemią. Bo historia Czerneckich jest niczym materiał na znakomity film. Ta opowieść rodzinna zatoczyła koło wychodząc od prof. Romana Czerneckiego i na Fundacji jego imienia kończąc opowieść trzech pokoleń Czerneckich. Prof. Roman Czernecki, znakomity polonista i filozof na zawsze ukształtował myślenie syna milionera, Andrzeja Czerneckiego, ten z kolei wpłynął na wybory swojego syna, Igora Czerneckiego, zaangażowanego w rozwój Edukacyjnej Fundacji im. Profesora Romana Czerneckiego EFC.
To właśnie prof. Roman Czernecki powtarzał, że sensem życia jest praca, a przede wszystkim efekty, jakie ta praca daje. Pieniądze są bardzo pomocne, bo są miarą sukcesu lub jego braku, ale pieniądze nigdy nie mogą być miarą samą w sobie. Prof. Roman Czernecki przed 1939 r. był wykładowcą Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Po wybuchu II wojny światowej wraz z rodziną trafił do dworku Byszewskich w Słupi, obok Jędrzejowa w województwie świętokrzyskim, gdzie nauczał miejscowe dzieci, a dzięki niemu w czasie okupacji maturę zdało 850 uczniów. Był pasjonatem nauczania i rozbudzania w dzieciach naukowych ambicji. Uważał, że w nauce i edukacji, zwłaszcza najuboższych, wiejskich dzieci tkwi szansa na powszechny rozwój i postęp.
I o ile Roman Czernecki całe życie poświecił uczniom i nauczaniu, o tyle jego syn Andrzej zajął się biznesem. W latach 80-tych w garażu rozpoczął prymitywną produkcję pipet laboratoryjnych, a 20 lat później był już właścicielem firmy zajmującej ponad połowę światowego rynku w dziedzinie nakłuwaczy jednorazowego użytku. Pod koniec życia zdecydował, że wszystko co udało mu się zbudować i zarobić przez 30 lat biznesowej działalności, poświęci tym, dla których przez całe życie poświęcał się jego ojciec. Trudno wyrokować, co ostatecznie skłoniło Andrzeja Czerneckiego do podjęcia takiej decyzji. Czy miała na to wpływ śmiertelna choroba, z którą walczył od kilkunastu lat i która ostatecznie pokonała go w tym roku. Na pewno swój plan fundacji doskonale przemyślał: zabezpieczył dla niej pieniądze, świetnych prawników i nauczycieli. Edukacyjna Fundacja im. Profesora Romana Czerneckiego EFC ma już pod opieką 160 dzieci z wiejskich, ubogich rodzin, które dzięki niej spełniają marzenia o nauce w najlepszych szkołach i uniwersytetach w Polsce. W styczniu 2013 r. fundacja wybierze kolejne osoby, które będzie finansować. A pomaga jej w tym m.in. Igor Czernecki, syn Andrzeja Czerneckiego, który bynajmniej nie wygląda na kogoś, kto nie może pogodzić się z myślą o utracie 400 mln spodku i wizji leżeniu do końca życia pod palmami.
























